sobota, 27 lipca 2013

Sagoyewatha, royaneh Seneków o Religii i nawracaniu

Mowa do misjonarzy w 1805 roku w Buffalo, N.Y.

Bracie, posłuchaj co mamy do powiedzenia. Był czas, kiedy nasi praojcowie posiadali tę wielką wyspę. Ich siedliska rozciągały się od wschodu do zachodu słońca. Wielki Duch stworzył ją na użytek Indian. Stworzył bizony, jelenie i inne zwierzęta na pożywienie. Stworzył niedźwiedzie i bobry. Ich skóry służyły nam za ubranie. Rozproszył je po całym kraju i nauczył nas, jak na nie polować. Sprawił, że ziemia rodziła kukurydzę na chleb. Jeśli mieliśmy spory o tereny łowieckie, rozwiązywaliśmy je zazwyczaj bez wielkiego rozlewu krwi. Przyszedł jednak na nas zły dzień. Wasi przodkowie przekroczyli wielką wodę i wylądowali na naszej wyspie. Nie było ich wielu. Znaleźli oni przyjaciół, nie wrogów. Powiedzieli nam, że uciekli ze swego kraju przed złymi ludźmi i przybyli tutaj, by móc praktykować swoją religię. Poprosili o trochę miejsca. Zlitowaliśmy się nad nimi, daliśmy im trochę miejsca i zamieszkali pośród nas. Daliśmy im ziarno i mięso, ona w zamian dali nam truciznę.

Bracie, biali ludzie odnaleźli nasz kraj. Wieść rozeszła się w ich kraju i więcej ich przybyło. Nie baliśmy się ich. Sądziliśmy, że są przyjaciółmi. Nazywali nas braćmi. Wierzyliśmy im i daliśmy im więcej miejsca. Po jakimś czasie ich liczba bardzo wzrosła. Cciali więcej ziemi, chcieli nasz kraj. Otwarły się nam oczy, staliśmy się niespokojni. Przyszły wojny. Indianie byli namawiani, by zwalczać innych Indian, i wielu spośród nas zginęło. Przywieźli nam rówież alkohol. Był on mocny, potężny, zniszczył tysiące.

Bracie, nasze siedliska były kiedyś wielkie, a wasze były małe. Teraz wy jesteście wielkim ludem, a nam z trudem starcza miejsca, by rozłożyć nasze koce. Macie nasz kraj, ale to wam nie starcza, chcecie jeszcze nas zmusić do przyjęcia waszej religii.

Bracie, słuchaj dalej. Powiadacie, że wysłano was, by nauczyć nas jak oddawać cześć Wielkiemu Duchowi by jemu się to podobało, a jeśli nie przyjmiemy religii, której wy, biali ludzie, nauczacie, będziemy odtąd nieszczęśliwi. Powiadacie, że macie rację, a my jesteśmy zgubieni. Skąd mamy wiedzieć, że to prawda? Wiemy tylko to, co wy nam na ten temat mówicie. Jakże mamy temu wierzyć, skoro tylekroć byliśmy oszukani przez białych ludzi?

Bracie, powiadasz, że jest tylko jeden sposób oddawania czci i służenia Wielkiemu Duchowi. Skoro jest tylko jedna religia, to dlaczego wy, biali ludzie, tak się na ten temat spieracie?

Bracie, nie rozumiemy tych rzeczy. Powiada się nam, że wasza religia była dana waszym przodkom i podem przekazywana z ojca na syna. My też mamy religię daną naszym ojcom i ina została przekazana nam, ich dzieciom. My oddajemy cześć w ten sposób. Ona uczy nas być wdzięcznym za wszystkie dary, które otrzymujemy. Uczy nas kochać się nawzajem i pozostawać w jedności. My się nigdy nie kłócimy na temat religii.

Bracie, Wielki Duch stworzył nas wszystkich, ale stworzył też wielkie różnice między swymi białymi i czerwonymi dziećmi. Dał nam różny kolor skóry i różne zwyczaje. Skoro spowodował tak wielkie różnice w innych dziedzinach, dlaczego nie mamy wywnioskować, że dał nam też różne religie?

Bracie, nie chcemy zniszczyć waszej religii ani wam jej odebrać. Chcemy tylko w spokoju praktykować naszą własną.

Bracie, słyszymy, że nauczas również białych ludzi w tej okolicy. To są nasi sąsiedzi. Znamy ich dobrze. Poczekamy chcwilę i zobaczymy, jaki efekt ma na nich twoje nauczanie. Jeśli się okaże, że czyni ich dobrymi, uczciwymi i mniej skłonnymi do oszukiwania Indian, wtedy możemy rozważyć na nowo, co powiedziałeś.

Źródło: 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz